JEZUS DAJE NAM ŻYCIE WIECZNE

Opr. Ks. Dawid Pietras
Gorzów Wlkp., 2013 r.

KATECHEZA X

JEZUS DAJE NAM ŻYCIE WIECZNE

CEL KATECHEZY
Perspektywa życia wiecznego ma wpływ na podejmowane decyzje i na sposób życia. Ta katecheza ma przypomnieć podstawowe prawdy katolickiej eschatologii. „Tę czcigodną wiarę naszych przodków, dotyczącą żywego obcowania z braćmi, którzy są w chwale niebieskiej albo oczyszczają się jeszcze po śmierci, obecny Sobór święty przyjmuje z wielkim pietyzmem i na nowo przedstawia postanowienia świętych soborów: Nicejskiego II, Florenckiego i Trydenckiego” (Sobór Watykański II, Lumen gentium, nr 51). Pomocą będzie opracowanie, które w zwięzły sposób omawia te zagadnienia oraz obrazy, które można wykorzystać podczas prelekcji.

TREŚĆ KATECHEZY

1. W tej katechezie pragniemy poruszyć zagadnienia życia wiecznego, które daje nam Jezus. „Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną, a ja daję im życie wieczne” (J 10,27-28). Dziś jednak nierzadko reakcja katolika, kiedy słyszy o sprawach wieczności, to pytanie: „A kto to wie?”. Znamy na pewno stwierdzenie: „Nikt tego nie wie, bo nikt stamtąd nie wrócił i nie opowiedział, jak tam jest”. Warto sobie uświadomić, że w Składzie Apostolskim mówimy: „Zstąpił do piekieł, trzeciego dnia zmartwychwstał, wstąpił na niebiosa”. Jezus jest więc tym, który będąc Bogiem i Człowiekiem przeszedł przez granicę śmierci i własną mocą wrócił do życia, by ostatecznie jako Pan życia zasiąść na tronie po prawicy Ojca. Wielu Świętych Kościoła również miało doświadczenia nieba, piekła czy czyśćca. Już św. Paweł pisze o sobie, że „został porwany aż do trzeciego nieba (…), uniesiony do raju i słyszał tajemne słowa” (2 Kor 12,2-4). Jednak nie na świadectwach Świętych opiera się nasza wiara, ale na świadectwie Chrystusa. Kościół bowiem przekazuje treści wiary, które objawił nam Zbawiciel.
Czy opieramy naszą wiarę w życie wieczne na nauce Chrystusa? Na progu 2012 roku, według badań CBOS-u i Centrum Myśli Jana Pawła II, 26 proc. ankietowanych Polaków przyznawało się do wiary w reinkarnację (KAI, 13.04.2012)!
Pragnę też zaznaczyć na początku tej katechezy, że nikt tu nie ma intencji straszenia. Musimy mieć świadomość spraw wieczności, a obowiązkiem Kościoła jest głosić prawdy objawione przez Boga. Ta katecheza jest więc przejawem duszpasterskiej troski o zbawienie dusz. Pamiętajmy, że Maryja pokazała piekło nawet małym dzieciom w Fatimie.

2. Katolik powinien mieć świadomość wiecznej perspektywy swego życia. Przez chrzest św. stał się dziedzicem nieba. Zasadnicze zagadnienia, jakie poruszymy w tej katechezie to: nieśmiertelność duszy, śmierć, sąd szczegółowy, piekło, czyściec, niebo, powszechne zmartwychwstanie ciał i sąd ostateczny.

3. „Dusza ludzka jest nieśmiertelna” – tak brzmi jedna z głównych prawd wiary, której uczyliśmy się przed pierwszą Komunią św. Człowiek składa się z ciała i z duszy rozumnej. Na potwierdzenie tego posłuchajmy fragmentów Pisma św.: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle” (Mt 10,28). „A gdy otworzył pieczęć piątą, ujrzałem pod ołtarzem dusze zabitych dla Słowa Bożego i dla świadectwa, jakie mieli” (Ap 6,9).
W Katechizmie czytamy: „Kościół naucza, że każda dusza duchowa jest bezpośrednio stworzona przez Boga – nie jest ona produktem rodziców – i jest nieśmiertelna; nie ginie więc po jej oddzieleniu się od ciała w chwili śmierci i połączy się na nowo z ciałem w chwili ostatecznego zmartwychwstania” (KKK 366).
Godne zainteresowania są odkrycia Johna Ecclesa (1903-1997), który otrzymał nagrodę Nobla za „udowodnienie” istnienia duszy nieśmiertelnej w człowieku. Stwierdza, że materia nie jest w stanie wytwarzać zjawisk psychicznych i nie ma przechodzenia energii fizycznej w psychiczną. Pisał: „Wierzę, że moje istnienie jest fundamentalną tajemnicą, która przekracza każdą biologiczną ocenę rozwoju mojego ciała (również mózgu) z jego genetycznym dziedzictwem i ewolucyjnym pochodzeniem. Byłoby nierozsądnym wierzyć, że ten wspaniały dar świadomego istnienia nie ma dalszej przyszłości oraz możliwości egzystencji w innej niewyobrażalnej rzeczywistości”. „Im bardziej naukowe badania odkrywają prawdę o pracy ludzkiego mózgu, tym jaśniej możemy rozróżnić jego funkcjonowanie i myślenie - i w tym kontekście widać, jak wspaniałe jest zjawisko myślenia. Przekonanie, że myślenie jest efektem materialnych procesów, jest po prostu przesądem utrzymywanym przez dogmatycznych materialistów”.
Przejawami istnienia w człowieku nieśmiertelnej rozumnej duszy są np.: świadomość siebie, wyobraźnia, myślenie, przeżycia religijne, uczucia, emocje, głos sumienia.

4. Każdego z nas czeka śmierć, a zaraz po niej sąd szczegółowy. „A jak postanowione ludziom raz umrzeć, potem zaś sąd” (Hbr 9,27).
“W śmierci, będącej rozdzieleniem duszy i ciała, ciało człowieka ulega zniszczeniu, podczas gdy jego dusza idzie na spotkanie z Bogiem, chociaż trwa w oczekiwaniu na ponowne zjednoczenie ze swoim uwielbionym ciałem” (Katechizm Kościoła Katolickiego, p. 997). Śmierć więc jest oddzieleniem duszy od ciała, jest konsekwencją grzechu pierworodnego. Ciało jak naczynie gliniane ulegnie zniszczeniu, ale zmartwychwstanie ponownie w dniu sądu ostatecznego. “Każdy człowiek w swojej nieśmiertelnej duszy otrzymuje zaraz po śmierci wieczną zapłatę na sądzie szczegółowym, który polega na odniesieniu jego życia do Chrystusa” (Katechizm Kościoła Katolickiego, p. 1022). Sąd ten więc będzie polegał na porównaniu naszego życia z życiem Chrystusa, którego mamy naśladować.
Po śmierci każdy człowiek staje na sądzie, by zdać sprawę ze swego życia. „Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre” (2 Kor 5,10).
Głębokie są słowa prefacji za zmarłych: „Albowiem życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy, i gdy rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki, znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie”.
Po sądzie szczegółowym możliwe są dwie rzeczywistości wieczne: niebo lub piekło. Czyściec jest stanem przejściowym przed osiągnięciem nieba.

5. Poruszymy teraz temat piekła. Wokół tego zagadnienia panuje wielka nieświadomość. Posłuchajmy na początku słów Katechizmu: „Umrzeć w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, oznacza pozostać z wolnego wyboru na zawsze oddzielonym od Niego. Ten stan ostatecznego samowykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi określa się słowem piekło(Katechizm Kościoła Katolickiego, p. 1033). Piekło więc jest naturalną konsekwencją odrzucenia Boga, złamania Jego Przykazań. Tak św. Jan Vianney nauczał swoich parafian w kazaniu: „O, przeklęty grzechu śmiertelny, jak mało cię ludzie znają, a jak często popełniają! Powodujesz straszne zniszczenia w naszej świętej wierze, jesteś katem dusz, źródłem potępienia, ohydą w oczach Nieba i spustoszeniem ziemi!”.
Piekło w niczym nie sprzeciwia się Bożemu miłosierdziu, ale polega na dobrowolnym odrzuceniu tego miłosierdzia i Bożego przebaczenia. To człowiek sam swoją wolną wolą wybiera wieczność bez Boga. Utwierdza się w tej decyzji w momencie śmierci. Św. Jan Vianney tak się modlił: „Kocham Cię, o Boże mój, i lękam się piekła jedynie dlatego, że nie ma w nim tej słodkiej pociechy kochania Ciebie”. Istotą piekła jest więc nieobecność Boga.
Jest to prawda wiary, o której wielokrotnie mówił Zbawiciel, ostrzegając nas:
Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego Królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów” (Mt 13,41-42).
Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! (…) I pójdą ci na wieczną karę, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego” (Mt 25,41.46).
Potępienie więc jest wieczne. Synod w Konstantynopolu (543 r.) i Sobór Laterański (1215 r.) uroczyście orzekł, że niemożliwe jest zbawienie potępionych ludzi i demonów. Nauka Kościoła stoi na stanowisku, że „potępieni mają wolę utwierdzoną w grzechu i niedostępną dla nawrócenia. Dzieje się to z winy samych potępionych. Bóg nie odmawia wszelkiej łaski, oni zaś nie chcą nawet łaski, gdyż są pełni nienawiści” (św. Augustyn).      
Posłuchajmy teraz niektórych świadectw mistyków Kościoła. Św. Faustyna pisze: „Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez Anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż jest obszar jego strasznie wielki. Rodzaje mąk, które widziałam: pierwszą męką, która stanowi piekło, jest utrata Boga; drugie – ustawiczny wyrzut sumienia; trzecie – nigdy się już ten los nie zmieni; czwarta męka – jest ogień, który będzie przenikał duszę, ale nie zniszczy jej, jest to straszna męka, jest to ogień czysto duchowy, zapalony gniewem Bożym; piąta męka – jest ustawiczna ciemność, straszny zapach duszący, a chociaż jest ciemność, widzą się wzajemnie szatani i potępione dusze, i widzą wszystko zło innych i swoje; szósta męka jest ustawiczne towarzystwo szatana; siódma męka – jest straszna rozpacz, nienawiść Boga, złorzeczenia, przekleństwa, bluźnierstwa. Są to męki, które wszyscy potępieni cierpią razem, ale to jest nie koniec mąk, są męki dla dusz poszczególne, które są męki zmysłów, każda dusza czym grzeszyła, tym jest dręczona w straszny i nie do opisania sposób. Są straszne lochy, otchłanie kaźni, gdzie jedna męka odróżnia się od drugiej; umarłabym na ten widok tych strasznych mąk, gdyby mnie nie utrzymywała wszechmoc Boża. Niech grzesznik wie, jakim zmysłem grzeszy, takim dręczony będzie przez wieczność całą; piszę o tym z rozkazu Bożego, aby żadna dusza nie wymawiała się, że nie ma piekła, albo tym, że nikt tam nie był i nie wie jako tam jest. Ja, Siostra Faustyna, z rozkazu Bożego byłam w przepaściach piekła na to, aby mówić duszom i świadczyć, że piekło jest. O tym teraz mówić nie mogę, mam rozkaz od Boga, abym to zostawiła na piśmie. Szatani mieli do mnie wielką nienawiść, ale z rozkazu Bożego, musieli mi być posłuszni. To com napisała, jest słabym cieniem rzeczy, które widziałam. Jedno zauważyłam, że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło. Kiedy przyszłam do siebie, nie mogłam ochłonąć z przerażenia, jak strasznie tam cierpią dusze, toteż jeszcze się goręcej modlę o nawrócenie grzeszników, ustawicznie wzywam miłosierdzia Bożego dla nich. O mój Jezu, wolę do końca świata konać w największych katuszach, aniżeli bym miała Cię obrazić najmniejszym grzechem” (Dzienniczek, p. 741).

A oto doświadczenie innej wielkiej mistyczki św. Teresy z Avila: „Czułam w duszy ogień, na określenie którego brak mi wyrazów. Cierpienie moje było tak nieznośne, że ja, która przeszłam ich wiele, i to – jak mówią lekarze – najcięższych, jakie człowiek może odczuwać (skurcz wszystkich mięśni, gdy byłam sparaliżowana, nie mówiąc już o innych boleściach, a także o katuszach, jakie zadawały mi czarty), nie znajduję niczego, co można by porównać z męką, jaką tam odczuwałam, spotęgowaną jeszcze świadomością, że jest to męka nieprzerwana, która się nigdy nie skończy. Lecz ta męka ciała była niczym w porównaniu z konaniem duszy, z uciskiem, dusznością, zgnębieniem tak dotkliwym i połączonym ze smutkiem tak rozpaczliwym, z takim poczuciem opuszczenia, że nie znajduję słów, by to wyrazić. Powiedzieć, że bez końca ktoś wyrywa duszę, to mało, bo można by sądzić, że to ktoś inny życie odbiera, podczas gdy tu dusza sama siebie rozszarpuje. Nie umiem opisać tego ognia wewnętrznego ani rozpaczy, która dołącza się do tych wielkich katuszy i boleści. Nie widziałam ręki, która mi te katusze zadawała, ale czułam, że się palę, że jestem targana i sieczona na sztuki. Powtarzam: ten ogień wewnętrzny i ta rozpacz duszy to męka nad wszelkie męki najsroższa. Nie ma nadziei ani pociechy w tym okropnym, smrodliwą wonią przesiąkniętym więzieniu. Nie można usiąść ani się położyć w tym ciasnym zagłębieniu ściany, do którego byłam wtłoczona, same te ściany straszliwe na wejrzenie, ciężarem swoim przygniatają i dławią; nie ma tam światła, dokoła ciemność nieprzenikniona. A jednak – nie rozumiem, jak to być może, ale tak jest – choć nie ma światła, oczy widzą wszystko, co tylko może być przykrego i przerażającego dla wzroku”.

6. W Katechizmie czytamy: „Ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem, ale nie są jeszcze całkowicie oczyszczeni, chociaż są już pewni swego wiecznego zbawienia, przechodzą po śmierci oczyszczenie, by uzyskać świętość konieczną do wejścia do radości nieba” (Katechizm Kościoła Katolickiego, p. 1030). Kościół posiada niezachwianą wiarę w istnienie czyśćca, jako stanu pośmiertnego oczyszczenia i pokuty.
W księdze Machabejskiej autor natchniony napisał: „Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu” (2 Mch 12,45). Biblia więc mówi, że po śmierci jest możliwość pokuty za grzechy. A oto słowa Chrystusa, którymi sugeruje istnienie czyśćca: „Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz” (Mt 5:25-6).
Istnienia czyśćca domaga się nieskończona świętość Boga. „Istota Boża jest samą czystością i nieskazitelnością i (…) dusza, która by miała w sobie jakąś niedoskonałość, a nawet jej najmniejszy cień, wolałaby raczej rzucić się w tysiące piekieł niż stanąć przed Boskim Majestatem z jakąś zmazą na sobie. Widząc zatem, że czyściec jest na to przeznaczony, żeby ją oczyścić (…) sama się w niego rzuca, upatrując w tym wielkie miłosierdzie Boże” (Św. Katarzyna z Genui, „Traktat o czyśćcu”).
Bóg dał św. Faustynie takie doświadczenie: „Ujrzałam Anioła stróża, który mi kazał pójść za sobą. W jednej chwili znalazłam się w miejscu mglistym, napełnionym ogniem, a w nim całe mnóstwo dusz cierpiących. Te dusze modlą się bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy im przyjść z pomocą. Płomienie, które paliły je, nie dotykały się mnie. Mój Anioł Stróż nie odstępował mnie ani na chwilę. I zapytałam się tych dusz, jakie ich jest największe cierpienie? I odpowiedziały mi jednozgodnie, że największe dla nich cierpienie to jest tęsknota za Bogiem. Widziałam Matkę Bożą odwiedzającą dusze w czyśćcu. Dusze nazywają Maryję Gwiazdą Morza. Ona im przynosi ochłodę. Chciałam więcej z nimi porozmawiać, ale mój Anioł Stróż dał mi znak do wyjścia. Wyszliśmy za drzwi tego więzienia cierpiącego. [Usłyszałam głos wewnętrzny], który powiedział: Miłosierdzie moje nie chce tego, ale sprawiedliwość każe. Od tej chwili ściśle obcuję z duszami cierpiącymi” (Dzienniczek, pkt 20). Kiedy w 1945 roku brat Modestino z Pietrelciny, który służył Ojcu Pio pomocą, odważył się zadać mu pytanie, co może powiedzieć o ogniach czyścowych, święty odpowiedział: „Gdyby Pan Bóg wyraził zgodę, by dusza przeszła z tamtego ognia do największego ognia na ziemi, byłoby to podobne do przejścia z gorącej wody do zimnej”.
Wielu mistrzów życia duchowego uważało, że tylko nieliczni unikną czyśćca. Św. Jan Vianney mówił: „Jest pewne, że jest bardzo mało wybrańców, którzy nie przeszli przez czyściec”. Natomiast św. Jan od Krzyża pisał, że dusz, które oczyściły się już na ziemi przez miłość i bez czyśćca osiągną niebo jest bardzo mało („Noc ciemna”, ks. II, rozdz. 20). Nie powinniśmy jednak żyć w strachu przed cierpieniami czyśćca, ale z ufnością wobec Boga wciąż dążyć do świętości. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus tak pocieszała pewną siostrę, która bała się czyśćca: „Za bardzo obawiasz się dobrego Pana. Zapewniam Cię, że to Go rani. Nie lękaj się czyśćca za względu na ból, który się tam odczuwa, ale pragnij, żeby tam nie pójść, aby sprawić dobremu Bogu przyjemność, który nakłada tę ekspiację z taką niechęcią. Od chwili, gdy zabiegasz o to, żeby sprawić Mu radość we wszystkim, jeśli masz niezachwianą pewność, że On oczyszcza cię w każdej chwili swoją Miłością i nie zostawia jakiegokolwiek śladu grzechu w tobie, bądź całkowicie pewna, że nie pójdziesz do czyśćca”.
Siostra Maria Gabriela, która pod koniec XIX-ego wieku ukazywała się siostrze Marii od Krzyża we Francji, przekonywała, że średnia długość trwania czyśćca wynosi od trzydziestu do czterdziestu lat („Rękopis z czyśćca”, Imprimatur Bp Joseph Palica). Przyznała jednak, że mimo, iż cierpi już lat osiem, ma przeczucie, że trwa to już najmniej dziesięć tysięcy lat. I przyznała do tego, że określa te wartości „według rachuby ziemskiej, bo tu wszystko odbiera się inaczej”. O długości trwania czyśćca dopowiada Benedykt XVI w encyklice Spe salvi, pisząc: „Jest jasne, że nie możemy mierzyć trwania tego przemieniającego wypalania miarami czasu naszego świata. Przemieniający moment tego spotkania wymyka się ziemskim miarom czasu – jest czasem serca (…)”.

7. Dusze w czyśćcu potrzebują naszej modlitewnej pomocy. „Nie wahajmy się nieść pomocy tym, którzy odeszli, i ofiarujmy za nich nasze modlitwy” (św. Jan Chryzostom). Nasza modlitwa za nie, skraca im część lub całość kary doczesnej czyśćca.
Sposoby pomocy duszom w czyśćcu: Ofiara Mszy św. (największym jest Msza św. gregoriańska – 30 Mszy św. za jedną duszę dzień po dniu), Komunia św., różaniec, droga krzyżowa, Koronka do Bożego Miłosierdzia, cierpienie, osobiste modlitwy (np. św. Gertrudy, św. Mechtyldy), spełnianie obowiązków stanu, post, jałmużna. Wszystko, co świadomie ofiarujemy za te dusze jest czynem miłosierdzia dla nich. Nieocenionym darem są również odpusty za zmarłych.
Św. O. Pio pisał do swoich duchowych dzieci: „Módlcie się, módlcie się, módlcie się. Musimy opróżnić czyściec. Wszystkie dusze muszą być uwolnione”.

8. Powiemy sobie teraz parę słów o niebie, celu naszej ziemskiej wędrówki. Czytamy w Katechizmie: „Ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem oraz są doskonale oczyszczeni, żyją na zawsze z Chrystusem. Są na zawsze podobni do Boga, ponieważ widzą Go takim, jakim jest (1 J 3,2), twarzą w twarz” (Katechizm Kościoła Katolickiego, p. 1023). „To doskonałe życie z Trójcą Świętą, ta komunia życia i miłości z Nią, z Dziewicą Maryją, aniołami i wszystkimi świętymi, jest nazywane niebem. Niebo jest celem ostatecznym i spełnieniem najgłębszych dążeń człowieka, stanem najwyższego i ostatecznego szczęścia” (Katechizm Kościoła Katolickiego, p. 1024).
Nasza wiara w niebo opiera się na słowach Chrystusa: „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział” (J 14,2).
Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie” (Mt 5,12a).
Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg dla tych, którzy Go miłują” (1 Kor 2,9).
„Święci w niebie do oglądania Boga twarzą w twarz są dopuszczeni dzięki światłości chwały; tę światłość Bóg wlewa każdemu z nich, (…) według ich zasług, ale tak, że wszyscy, choć w stopniu nierównym obdarzeni światłością chwały, są zupełnie szczęśliwi” (Katechizm Katolicki, kard. Gasparri, p. 595). Stopień chwały w niebie, a co za tym idzie, stopień szczęścia i poznania Boga będzie więc zależny od zasług zdobytych na ziemi. Będzie zależny od stopnia ukochania Boga i spełnienia Jego woli, realizacji swojego powołania. Otrzymamy nagrodę za każdy czyn dla Boga. Istota nieba pozostanie jednak taka sama dla każdego zbawionego: visio beatifica (widzenie uszczęśliwiające), czyli kontemplowanie oblicza Boga.
Doświadczenie wspomnianej już św. Faustyny: „Dziś w duchu byłam w niebie i oglądałam te niepojęte piękności i szczęście, jakie nas czeka po śmierci. Widziałam, jak wszystkie stworzenia oddają cześć i chwałę nieustannie Bogu; widziałam, jak wielkie jest szczęście w Bogu, które się rozlewa na wszystkie stworzenia, uszczęśliwiając je, i wraca do Źródła wszelka chwała i cześć z uszczęśliwienia, i wchodzą w głębie Boże, kontemplują życie wewnętrzne Boga – Ojca, Syna i Ducha Świętego, którego nigdy nie pojmą ani zgłębią. To Źródło szczęścia jest niezmienne w istocie swojej, lecz zawsze nowe, tryskające uszczęśliwieniem wszelkiego stworzenia” (Dzienniczek, p. 777).
Można by powiedzieć, że Bóg będzie źródłem wciąż nowym i niewyczerpanym! Św. Tomasz z Akwinu porównywał niebo do miejsca, w którym ludzie zachowują się jak trzyletnie dzieci, które zachwycone wszystkim, co je otacza, chcą chłonąć, dotknąć, sprawdzić, zajrzeć… 

9. Naszą katechezę zakończymy refleksją o powtórnym przyjściu Chrystusa na sąd ostateczny. Nastąpi wtedy zmartwychwstanie ciał i wszyscy ludzie zostaną ponownie osądzeni. Rzeczywistość materialna natomiast zostanie przebóstwiona, odnowiona. Posłuchajmy samego Pana:
Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale, a z Nim wszyscy aniołowie, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów” (Mt 25,31-32).
Bóg zaś i Pana wskrzesił, i nas również swą mocą wskrzesi” (1 Kor 6,14).
Tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie” (Rz 6,5).
Ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie potępienia” (J 5,29).
Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec" (Mk 13,32).
"Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?" (Łk 18,8).
„Święty Kościół rzymski mocno wierzy i stanowczo utrzymuje, że w dniu Sądu wszyscy ludzie staną przed trybunałem Chrystusa w swoich ciałach i zdadzą sprawę ze swych czynów” (Sobór Lyoński II, DS. 859). Sąd ostateczny różni się od szczegółowego tym, że odbędzie się na oczach wszystkich. Będzie on ostatecznym podsumowaniem całej historii ludzkości. Na ten sąd każdy stanie wraz ze swoim zmartwychwstałym ciałem. Bóg pokaże wszelkie skutki naszych czynów, ich konsekwencje na wszystkie pokolenia.
„Na końcu czasów Królestwo Boże osiągnie swoją pełnię. Wtedy sprawiedliwi, uwielbieni w ciele i duszy, będą królować z Chrystusem na zawsze, a sam wszechświat materialny zostanie przemieniony” (Katechizm Kościoła Katolickiego, p. 1060).
Ciała zbawionych zmartwychwstaną jako uwielbione, upodobnione do Ciała Chrystusa po zmartwychwstaniu. Będą one napełnione łaską i chwałą według zdobytych zasług. Natomiast ciała potępieńców będą przebrzydłe, szkaradne, pozbawiony chwały. Ciało nasze więc, wraz z duszą, odziedziczy albo nagrodę nieba, albo karę piekła.

10. „Od początku czasów, od czasu, kiedy na ziemi został stworzony człowiek, w Niebie jest przygotowane mieszkanie dla ciebie… Nie zasmucaj Mnie widokiem twego mieszkania pustego na wieczność…” Dziś Bóg kieruje do nas takie słowa. On posłał swego Syna, by oddał swoje życie, bym ja mógł żyć w niebie na wieki. Każdy z nas jest wykupiony dla nieba za cenę krzyża!


Książki warte polecenia:

„Koniec świata doczesnego i tajemnice życia przyszłego”, O. Charles Arminjon; wyd. Flos Carmeli 2010;
„Rękopis z czyśćca”, s. Maria od Krzyża, Imprimatur: Bp. Joseph Palica; wyd. Michalineum 2012;
„Miesiąc dusz czyśćcowych”, Ks. S. Dosenbach TJ, Imprimatur Kurii Metropolitalnej w Krakowie, wyd. Maria Vincit 2004;
"Przygotowanie do śmierci”, św. A. M. de Liguori; wyd. Homo Dei 2011;